Dzisiejszym przepisem mam zamiar zdobyć serca miłośników chałwy. Jeśli tak jak ja uwielbiacie jej smak i szukacie wciąż w sklepach sezamowych słodkości o przyzwoitym składzie, ale na takowe nie możecie się natknąć, to ten przepis jest dla was.
Domowa chałwa to prosta sprawa! Wystarczy kilka składników, młynek do kawy lub dobry blender i chwila w kuchni, by wyczarować chałwową słodycz bez białego cukru, syropów, konserwantów, wypełniaczy i sztucznych dodatków. Wchodzicie w to?
Chałwa to słodki deser przygotowywany najczęściej z karmelu i różnych ziaren. Najpopularniejsza jest ta sezamowa, pochodząca m.in. z Turcji, jednak w różnych zakątkach świata chałwę przygotowuje się również z maku, słonecznika, pestek dyni czy orzechów. Może zawierać bakalie i różne dodatki smakowe.
Chałwa to nie tylko bardzo słodki i kaloryczny deser, ale także kopalnia witamin i minerałów. Zawiera sporo magnezu, żelaza, fosforu i witamin z grupy B. A będzie jeszcze zdrowsza, jeśli przygotujemy ją samemu.
Tak jak w przypadku innych domowych słodyczy, przygotowując domową chałwę mamy pewność, co znajduje się w jej składzie i sami możemy zdecydować o jej słodkości i dodatkach. Pamiętajmy jednak, że zarówno domowa jak i sklepowa chałwa jest tłusta i kaloryczna. Może być również ciężka dla jelit – szczególnie, jeśli jesteśmy wrażliwi na dużą ilość błonnika i FODMAPs. Sięgajmy po nią z umiarem.
Domowa chałwa sezamowo-słonecznikowa- najlepsze połączenie!
Moja domowa chałwa jest mieszanką tureckiej i ukraińskiej odmiany, bo do jej przygotowania zdecydowałam się użyć zarówno sezamu jak i słonecznika. Całość posłodziłam miodem, a smak podkręciłam wanilią. Wyszło nieziemskie połączenie, które zamierzam wykorzystać w jeszcze nie jednym przepisie.
Tak jak wspomniałam domowa chałwa to kilka prostych składników i szybka akcja w kuchni, o ile mamy młynek do kawy lub dobry blender kielichowy lub z kubeczkiem.
Jeśli takiego nie posiadacie, to może warto pożyczyć od sąsiada? Domowa chałwa jest tego warta!
5 komentarzy
Robilam kiedys chalwe slonecznikowa, choc nie pamietam dokladnie proporcji, ale smakowala mi…pasztetem 😉 a z mojego doswiadczenia to na Ukrainie robia chalwe z siemienia lnianego, a nie slonecznika. Przynajmniej my jedlismy taka wlasnie. I byla lepsza niz slonecznikowa na pewno. Co sklania mnie do zrobienia takowej, ale z siemienia zlotego, zeby byla delikatniejsza.
Zapewniam Cię, że na Ukrainie robią chałwę słonecznikową i w niczym nie przypomina ona pasztetu 😉 Moja jest akurat pół na pół z sezamem i jest pyszna – jak twierdzą moi bliscy degustatorzy, więc polecam spróbować 🙂 Chałwę lnianą też jadłam, ale jest ona za ciężka dla moich jelit. Na co dzień niestety muszę ograniczać spożycie siemienia.
Bardzo zachęcający przepis 🙂 czy malakser dałby tutaj radę czy lepiej jednak blender?
Myślę, ze malakser może się sprawdzić. Ja użyłam blendera z kubeczkiem z ostrzem w kształcie litery “S”, czyli właśnie takiego małego malakserka 🙂 Pytanie jak duży jest malakser i czy nie będzie za mało ziaren w stosunku do pojemnika, żeby dobrze się zmiksowały.
Ze słonecznika też robią i to bardzo pyszną