Bezglutenowe pierogi to drażliwy temat. Zwykle wiążą się nimi traumatyczne przeżycia nad stolnicą z porozrywanym, suchym ciastem i garem pełnym pływającego w wodzie farszu. Sama przechodziłam tą gehennę i nie wierzyłam już żadnym blogowym wpisom o wspaniałych bezglutenowych pierogach. A skoro sama założyłam bloga, to postanowiłam stawić czoło traumie po pierwszych bezglutenowych świętach i stworzyć przepis, który się po prostu uda.
Nie są to bezglutenowe pierogi idealne. Nie mają w końcu super cienkiego, jaśniutkiego i delikatnego ciasta. To po prostu smaczne pierogi, które na prawdę wychodzą – wałkują się, lepią i nie rozpadają. Dla mnie to już idealnie. Pierwszy raz od przejścia na bezglutenową dietę nie straciłam podczas gotowania ani jednego pieroga. Niech to będzie największa zachęta do skorzystania z tego przepisu.
Jedyną wadą tego przepisu jest dostępność mąki z sorgo. Ja zakupiłam ją w sklepie ze zdrową żywnością, a dostępna jest też w sklepach internetowcyh np. firmy Amarello lub Bio Harmonie. Kosztuje ok. 6-10 zł za 0,5 kg. Warto się o nią postarać, bo to nie zwykle przydatna bezglutenowa mąka.
Ma neutralny, lekko słodki smak, jasny kolor. Nadaje się do ciast i świetnie sprawdza się w bezglutenowym chlebie. Sorgo zwane afrykańskim prosem jest dobrym źródłem białka, witamin i minerałów. Uwielbiam je w postaci całych ziaren, które zastępują mi kaszę do obiadu lub na sałatkę.
Eksperymentując z mąką z sorgo, zauważyłam, że podobnie jak mąka gryczana nadaje wilgotności i kleistości wypiekom. Pomyślałam, że może zaparzona wrzątkiem stworzy elastyczną, glutenową konsystencję, podobnie jak mąką gryczana i tak wylądowała w końcu w cieście na pierogi. Pierwsza pierogowa próba była udana, więc nie mogłam nie podzielić się tym przepisem, który zmienił moje nastawienie do lepienia pierogów.
Niezwykle ważne jest, żebyście postępowali zgodnie z przepisem i zamieszczonymi pod nim wskazówkami. Użyli wrzątku i wleli odpowiednią ilość wody. Ciasto na bezglutenowe pierogi wymaga wyczucia. Postarałam się wam rozpisać wszystko tak, żebyście gładko przeszli przez tą bezglutenową, pierogową próbę.
W tym przepisie bezglutenowe pierogi nadziałam aromatycznym farszem z soczewicy.
Niestety tysiąc pięćset pierogowych prób oczyściło mnie z kiszonej kapusty na typowo świąteczny farsz, więc do kolejnej wzięłam to, co było pod ręką. Soczewica w puszce jest o tyle fajna, że już ugotowana, oszczędza czas, a poza tym jest lżej strawna dla jelitowych wrażliwców. Większa część FODMAPs przechodzi do zalewy, w której moczy się soczewica, dzięki czemu my ich nie zjadamy i mniej później cierpimy. Farsz z soczewicy możesz oczywiście przygotować na Wigilię, bo jest przyjemnie, ziołowo doprawiony i będzie pasował do barszczyku. Możesz również zawinąć farsz grzybowy lub kapuściany, który moim zdaniem najlepiej pasuje do pierogów na bazie mąki gryczanej.
Mój udany eksperyment z bezglutenowymi pierogami stał się też motywacją do dalszych poszukiwań. Może z czasem uda mi się stworzyć przepis z łatwiej dostępnych składników. Tym czasem zostawiam wam ten, z nadzieją, że wypróbujecie, bo na prawdę warto. Z bezglutenowymi pierogami jest tak, że trzeba nauczyć się z nimi pracować, trzeba kilka nieudanych prób, żeby w końcu dojść do wprawy na nowo.
Życzę wam, żeby te Święta były okraszone samymi udanymi bezglutenowymi eksperymentami. A nawet jak coś pójdzie nie tak…to czy to ważne w ten wyjątkowy czas?
4 komentarze
Czy można pominąć łuski babki płesznik albo czymś je zastąpić?
Pominąć nie, ale możesz spróbować zastąpić ją mielonym siemieniem lnianym w tym przepisie.
Zrobiłam farsz z soczewicy surowej (sama ugotowałam bez wcześniejszego namaczania, długo gotowałam i była miękka). Wyszedł mi suchy i zwarty ten farsz. Czy tak powinno być? Czy coś źle zrobiłam?
Mój był taki nie za suchy nie za wilgotny, w sam raz. Pewnie zależy to od ugotowania kasz czy soczewicy. Jeśli dla Ciebie był za suchy to można dodać mu nieco wilgoci np. dodając odrobinę bulionu.